O reparacjach wojennych w amoku_ Polska contra Gentiles

Waldemar Gontarski: Tak jak Moskwa w 1953 r. stosowała wobec Warszawy przymus psychiczny i ekonomiczny, tak w 1990 r. Bonn uciekał się do przymusu politycznego. Inna rzecz, że jeśli Polska miała zrzec się reparacji w 1953 r., to dlaczego Niemcy na nowo wróciły do tej kwestii w 1990 r.

„Narastające obecnie ataki polskich polityków na Niemcy zaczynają przybierać formę sterowanego amoku. […]. Odnotujmy wreszcie, że publiczne wypowiedzi na temat reparacji charakteryzują się w przeważającej mierze brakiem wiedzy, niekompetencją i cynizmem, a dyskutanci posługują się często terminami, których nie rozumieją. […]. Polskie zrzeczenie z 1953 r. pozostaje bez wątpienia wiążące i nie może być skutecznie podważane ani w świetle prawa konstytucyjnego, ani w świetle prawa międzynarodowego” – tak napisał ostatnio prof. Jerzy Kranz – „O reparacjach raz jeszcze (pro memoria I)” file:///Users/prof.waldemargontarski/Downloads/Reparacje_I_pro_memoria.pdf – ani słowem nie wspominając o wypowiedziach naukowych prof. Jana Sandorskiego zawierających tezę przeciwną.

J. Sandorski, „Nieważność zrzeczenia się przez Polskę reparacji wojennych a niemieckie roszczenia odszkodowawcze”, Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 2004, nr 3

Link :

„Oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r., dotyczące zrzeczenia się z dniem 1 stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań na rzecz Polski, było nieważne ab initio i jako takie nigdy nie wywierało i nie wywiera skutków prawnych” (s. 61); „Okoliczności złożenia przez rząd PRL oświadczenia z 23 sierpnia 1953 r. kierują uwagę w stronę nieważności bezwzględnej” (s. 66); „sprawa reparacji wojennych jest nadal otwarta i pozwala na formułowanie roszczeń pod adresem władz niemieckich” (s. 68).

Staraniem ówczesnego szefa polskiej dyplomacji profesora Adama Rotfelda w wydanej w 2004 r. tzw. białej księdze stosunków polsko-niemieckich – „Problem Reparacji Odszkodowań i Świadczeń w Stosunkach Polsko-Niemieckich 1944-2004”. Tom 1. Studia, red. nauk. W.M. Góralski, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2004 – opublikowano tekst profesora Jana Sandorskiego pt. „Zrzeczenie się w 1953 r. przez Polskę reparacji wobec Niemiec w świetle prawa międzynarodowego” (https://pism.pl/publikacje/Problem_reparacji_odszkodowan_i_swiadczen_w_stosunkach_polsko_niemieckich_1944_2004):

„Stanowisko W. Czaplińskiego podważał na łamach ‘Rzeczpospolitej’ Waldemar Gontarski. Jego zdaniem przekonujący jest pogląd, iż Oświadczenie z 23 sierpnia 1953 r. można uznać za nieważne ab initio ze względu na zastosowanie wobec władz polskich przymusu psychicznego i wymuszenie przez władze radzieckie ich zgody na sprzeczny z interesem państwa polskiego akt jednostronny. Z powagą należy więc traktować zapowiedź posłów Jana Rokity i Jarosława Kaczyńskiego, że jeśli w przyszłości utworzą rząd, postawią zarzut nieważności uchwały Bieruta i będą domagać się wypłacenia należnych Polsce reparacji. Autor dodaje, że rząd polski może powołać się na nieważność bezwzględną jako, że prawo międzynarodowe nie wytycza tutaj ram czasowych, bowiem nie wchodzi tu w grę przedawnienie” (s. 128). „W takich przypadkach, jak odstąpienie w 1947 r. od Planu Marshalla, czy też złożenie oświadczenia w 1953 r., nastąpiło naruszenie suwerenności państwa polskiego. Pod tym pojęciem kryją się niezgodne z prawem międzynarodowym działania jednego państwa wobec drugiego. Polska w świetle prawa międzynarodowego była w omawianym okresie podmiotem suwerennym i korzystała z pełnego uznania przez innych członków społeczności międzynarodowej. Polska polityka wewnętrzna i zewnętrzna znajdowała się pod silną presją polityczną Związku Radzieckiego, co nie zmieniało jednak położenia państwa w prawie międzynarodowym. Niejednokrotnie presja ta jednak przybierała formę jawnie sprzeczną z obowiązującym prawem międzynarodowym, a więc przekształcała się w naruszenie suwerenności państwa polskiego. Z tego właśnie względu można odmówić Oświadczeniu z 23 sierpnia 1953 r. zdolności wywołania skutków prawnych i uznać je za nieważne” (s. 153).

O profesorze Jerzym Kranzu nie można byłoby mówić, że prowadzi dyskurs w takim stylu, jaki przypisuje osobom mającym przeciwne poglądy niż On, gdyby nie tylko nie pominął profesora Jana Sandorskiego, ale też np. zechciał objaśnić następującą wiadomość niemieckiego tygodnika albo gdyby odniósł się do poniżej przytoczonego stenogramu z posiedzenia Bundestagu 8 marca 1990 r.

DER SPIEGEL 19/1990, 07.05.1990, 32, „Staatsbesuche. Paten der Einheit Auf Staatsvisite in Polen suchte der Bundespräsident die Fehler zu beheben, mit denen ein anderer Bonner Gast aufgefallen war“ (https://www.spiegel.de/spiegel/print/index-1990-19.html):
„Od Françoisa Mitterranda prezydent Niemiec dowiedział się, że jego francuski kolega czuje się głęboko urażony przez Kohla. Mitterand obiecał kanclerzowi pełne poparcie dla jego polityki zjednoczeniowej pod warunkiem, że Kohl uzna bezwarunkowo granicę na Odrze i Nysie. Kohl przystał na to, lecz za jakiś czas zgłosił zastrzeżenia i zażądał od Warszawy rezygnacji z reparacji”.

Co istotne, jeśli strona niemiecka podnosi teraz, że Polska później (po 1953 r.) potwierdziła zrzeczenie się reparacji wojennych od Niemiec, np. w 1990 r. przez rząd Tadeusza Mazowieckiego – na żądanie (pod presją) rządu Helmuta Kohla, bez czego Niemcy nie chcieli uznać polskich granic zachodnich – to należałoby konstatować, że tak jak Moskwa w 1953 r. stosowała wobec Warszawy przymus (w szczególności psychiczny i ekonomiczny), tak w 1990 r. Bonn-Berlin uciekał się do przymusu politycznego. Inna rzecz, że jeśli Polska miała zrzec się reparacji w 1953 r., to dlaczego Niemcy na nowo wróciły do tej kwestii w 1990 r. Naciski rządu niemieckiego na polski ujawnione została publicznie i spotkały się ze zdecydowaną krytyką ze strony tamtejszej opozycji podczas debaty w Bundestagu w dniu 8 marcu 1990 r., Plenarprotokoll 11/200, 15407 (https://archive.org/details/ger-bt-plenary-11-200):
„Dr Vogel (SPD): Pani przewodnicząca! Szanowni państwo! Zgodnie z ustawą zasadniczą obowiązkiem kanclerza jest pomnażać korzyści dla narodu niemieckiego i odwracać od niego szkody.
(długotrwale oklaski po stronie CDU/CSU oraz oklaski posła dra Wenga (Gerlingen) (FDP)

– Oklaski te są przedwczesne. Powinni Państwo klaskać teraz, przy drugim zdaniu,
(śmiech ze strony CDU/CSU)
które brzmi: rzadko kiedy kanclerz sprzeniewierzał się temu obowiązkowi tak jak kanclerz Kohl w ostatnich dniach i tygodniach w kwestii polskiej granicy zachodniej.

(oklaski po stronie SPD i ZIELONYCH – raz zawołania „och” po stronie CDU/CSU)
Pan, panie kanclerzu, zniszczył zaufanie, jakie z takim mozołem budowali po II w.ś. pańscy poprzednicy od Konrada Adenuaera po Willego Brandta i Helmuta Schmidta. Beż żadnego rozsądnego powodu wykrakał pan temat niemieckich reparacji wojennych i postawił na politycznym porządku dnia.
(dr Dregger (CDU/CSU) To było jak najbardziej konieczne!)
Zadał pan cios w plecy swojemu ministrowi spraw zagranicznych i jego zasługującym na uznanie wysiłkom na rzecz korzystnego klimatu dla procesu niemieckiego zjednoczenia i przez to poważnie obciążył pan proces zjednoczenia
(oklaski po stronie SPD – Carstensen (Nordstrand): Nie było źle aż do tej pory!)
Z naszej inicjatywy Bundestag 8 listopada 1989 r. wyraźną większością przyjął oświadczenie, którego kluczowe zdanie brzmi:

Polski naród powinien wiedzieć, że jego prawo do życia w bezpiecznych granicach nie będzie przez nas, Niemców, ani teraz, ani w przyszłości kwestionowane przez roszczenia terytorialne.
Już to było całkiem złe, że pan [kanclerz Kohl] później swymi niejasnymi i sprzecznymi wypowiedziami coraz to wzbudzał wątpliwości. Czy pan tymi wypowiedziami faktycznie na serio zamierza odpowiadać na precyzyjne pytania wywodami, które rozumiano w taki sposób, że ostatnie słowo jeszcze nie padło, że dla zjednoczonych Niemiec wchodzi jeszcze w rachubę inne rozwiązanie kwestii granic. Już to było wystarczająco złe, że nawet po propozycji koleżanki Süßmuth, żeby parlamenty obu państw niemieckich zaraz po 13 marca 1990 r. wydały zgodne oświadczenia gwarancyjne, pan się temu długo przeciwstawiał i pozwolił, aby ją ostro krytykowano”.

Zamiast komentarza:

Cui bono pomijane są niewygodne wypowiedzi prawnicze i pomijany jest atak polityczny Niemiec na Polskę w 1990 r.? Czy ten atak można rozpatrywać jako delikt prawa międzynarodowego ? – to już temat wymagający odrębnej analizy zwłaszcza od tych naukowców, którzy wysuwają tezę o tym jakoby deliktem było żądanie przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec (jakby wraca temat, czy w 1939 r. Polska zaatakowała Niemcy), chociaż wydawałoby się, że żądanie Polski jest niczym innym jak tylko sięganiem po standard cywilizacji grecko-rzymskiej określony przez Arystotelesa jako sprawiedliwość wyrównująca, powtórzony przez Tomasza z Akwinu (skodyfikowany w prawie krajowym wszystkich narodów cywilizowanych i w prawie międzynarodowym), czyli mamy: Polska contra Gentiles.

Podziel się tym wpisem

Facebook
Twitter
WhatsApp
Telegram

zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne wpisy:

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Musisz zaakceptować by korzystać z serwisu